Zeus zabrania!!!grzmot.ogg

Muahahahahaha xDD

Muahahahahaha xDD

piątek, 15 listopada 2013

Rozdział 2

Oto nowy rozdział wiem trochę długo ale mam mało czasu proszę o komentarze, bo nie wiemczy ma sens pisanie. Skoro nikt tego nie czuta... Dobra nie przedłużam tadam!!!! ☺
_____________________________________________

Kornelia
 Nico przyszedł do mnie w nocy, obudził pocałunkiem i zaczął nalegać abym z nim gdzieś poszła, bo chce mi coś pokazać.
- No, choć Nela! Nie daj się prosić!
- Zostaw mnie! Ja chcę spać! 
- A ja chcę ci coś pokazać.
- A ja nie chcę tego widzieć.
- Ok.- Powiedział Nico. Przysunął sobie krzesło obok mojego łóżka, usiadł oparłszy łokcie na kolanach i wspierając głowę na dłoniach, zaczął się we mnie wpatrywać niemal nie mrugając powiekami. Gdy on tak siedział naszły mnie myśli, że naprawdę ma mi coś ważnego do pokazania. Jednak te przemyślenia przerwało coś, co mnie trochę zirytowało… mianowicie.
- A jak ty tutaj właściwe wszedłeś? Przecież zamykałam drzwi.
-Ty nie, to ja też nie.
- Nawet jak ciebie poproszę?- Powiedziałam już całkiem rozbudzona.
- Nawet wtedy.
- Na pewno?
- Tak.- Odpowiedział krótko.
- A co mogę zrobić żebyś mi powiedział?- I już znałam odpowiedź.
- Pójść ze mną.
- No… dobra.- Wstałam ociągając się przy tym jak tylko mogłam, założyłam coś na siebie i razem z Nico wyszliśmy z Wielkiego Domu na przyjemne ciepło czerwcowej nocy.- No dobra, a gdzie ty mnie właściwie prowadzisz?
- Zobaczysz, nie zawsze musisz wszystko wiedzieć.-Uśmiechnął się i objął mnie ramieniem, ja wtuliłam się w niego i tak przeszliśmy cały obóz przez nikogo niezauważeni aż na plażę. Tam Nico usiadł na piasku, a ja nie wiedząc, na co czeka postanowiłam pójść w jego ślady. Zapatrzyliśmy się w ocean.
- Nie sądziłem, że tek szybko uda mi się ciebie wyciągnąć z łóżka.
- I co w związku z tym?
- Będziemy musieli trochę poczekać.
- A na co?
Nie odpowiedział, uśmiechnął się tylko jakby sam do siebie. Po jakiś piętnastu minutach zaczęło się robić widno, a tuż przed wschodem słońca Nico wstał i podał mi rękę. Gdy stanęłam obok niego przytulił mnie mocno i szepnął mi do ucha:
- Nic się nie bój, jestem przy tobie.
Zanim zdążyłam się niego o cokolwiek zapytać opanowała mnie totalna ciemność. Nie wiedział gdzie jest dół, a gdzie góra, czułam tylko silne ramiona trzymające mnie w uścisku. Zamknęłam oczy i wszystko ustało tak samo szybko i niespodziewanie jak się zaczęło.
- Już.- Usłyszałam przy uchu szept.
- Mogę otworzyć oczy?
- Możesz, chyba, że nie chcesz.
Gdy ponownie otworzyłam powieki zobaczyłam, że stoimy na podjeździe przed moim domem. Zdziwiło mnie to trochę, ponieważ jeszcze przed sekundą byłam nad zachodnim wybrzeżem stanów, a teraz stoję jakby nigdy nic w Los Angeles.
- Pomyślałem, że zechcesz wziąć parę rzeczy z domu.- Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Mimo ciemności, jakie panowały tutaj w porównani z plażą w obozie, doskonale widziałam zarys wielkiej białej willi na tle nieba w kolorze atramentu. Mój dom, który był dla mnie złotą klatką, a z której to wybawił mnie mój rycerz - jak się wczoraj dowiedziałam - na czarnym pegazie. 
- No śmiało.- Powiedział Nico uśmiechając się i pociągnął mnie w stronę drzwi.
- Ale… ale ja nie mam klucza?
- I co w związku z tym?
- Nie wejdę do domu. 
- Poczekaj.-I zniknął, a raczej pojawił się po drugiej stronie drzwi, które właśnie się przede mną otworzyły.
- Jak…?
- Co „jak”?
- Jak ty…? Ty przecież byłeś, a potem byłeś zaraz tam i ciebie nie było…
- Że co?- Powiedział, a jego usta rozciągały się w coraz szerszym uśmiechu.
   „Boże, jak ja go kocham!” Pomyślałam. Wiem, że znam go dopiero od wczoraj, ale to musi być ten jedyny.
- No, choć.- Tymi słowami zaciągnął mnie na Ziemię. Weszłam do domu. Na wprost znajdował się ogromny salon, urządzony na biało, beżowo. Po obu stronach przestronnego holu spływały schody na pierwsze piętro. Poprowadziłam Nico na górę. U szczytu schodów skręciłam w lewo. Szliśmy teraz razem długim i szerokim korytarzem oświetlanym tylko przez lampki ledowe, które były ukryte tuż pod sufitem. Potem skręcił on w prawo gdzie na samum końcu znajdował się mój pokój. Na jego środku stało ogromnych rozmiarów łóżko, z mnóstwem poduszek. Na wprost od niego znajdował się taras, którego rozciągał się piękny widok na Los Angeles i morze. Obok wyjścia na taras stało moje biurko, jak zwykle zawalone książkami, zeszytami i różnymi takimi. Po mojej prawej stronie była łazienka, a po lewej garderoba. Tam właśnie się udałam, a Nico usiadł na łóżku i odpłynął gdzieś myślami. Ja zajęłam się pakowaniem. Najpierw wyciągnęłam z dna szuflady mój ulubiony, chociaż stary plecak. Znalazły się w nim dwie ciepłe bluzy, trzy pary spodni, kilka T-shirtów, dwie pary trampek, adidasy i mój ulubiony dres do biegania. Wróciłam do pokoju. Z biurka wzięłam iPod ’a, książkę, która wcześniej zaczęłam czytać, laptopa i zdjęcie mamy. Upchnęła wszystko. Zapięłam plecak i usiadłam obok Nica. Ten spojrzał na mnie radosnymi oczami i pocałował.
- To, co? Masz już wszystko?
- Jeszcze szczotka do włosów, szczoteczka i takie tam.- Poszłam do obszernej, jak wszystko w tym domu, łazienki. Podeszłam do umywalki i spojrzałam w lustro. Nie wyglądałam jak dawna ja, teraz, z rozpuszczonymi i potarganymi włosami, w byle jak założonych ciuchach i uśmiechnięta, wprost kipiąca radością. No tak, w końcu jestem wolna. Zabrałam szybko wszystko, co było mi potrzebne, włożyłam do bocznej kieszeni i kiedy już miałam wychodzić obok mnie stanął on. Nigdy jeszcze mi się nie podobał tak jak teraz. Obią mnie od tyłu jedną ręką, drugą odgarnął mi włosy z lewego barku i pocałował mnie w szyję. Tyle, że to nie był już taki nieśmiały pocałunek jak przedtem. Ten był odważny, a nawet łapczywy, gorący, namiętny. Czułam ciepło jego warg na swojej skórze. Odwróciłam się do niego i wtuliłam w jego umięśniony tors. Czułam bicie jego serca, które teraz biło tylko dla mnie. Wiedział, że jestem bezpieczna, bo on jest przy mnie.
   Staliśmy tak wtuleni w siebie jakiś czas. W końcu, gdy nasyciliśmy już palące pragnienie bliskości siebie Nico odezwał się nie wypuszczając mnie jednak z objęć.
- Wracamy do obozu?
- Dobrze.
- Zamknij oczy. – Posłusznie zrobiłam to, co mi kazał. On pocałował mnie w głowę, a gdy otworzyłam oczy by na niego spojrzeć byliśmy już z powrotem na parzy. Jedyne, co się zmieniło to to, że teraz słońce wzniosło się już ponad horyzont. 
- No to teraz powiesz i jak wszedłeś w nocy do mojego pokoju. 
- Tak samo jak przed chwilą znaleźliśmy się w Los Angeles, a teraz tutaj.
- Czyli jak?
- Czy ty wszystko musisz wiedzieć?
- Powiedziałeś, że jeśli ja z tobą pójdę to ty mi powiesz jak to zrobiłeś. Więc teraz musisz mi to wyjaśnić.
- Nie.
- Tak. Ja tobie zaufałam i poszłam z tobą mimo tego, że prawie w ogóle ciebie nie znam i nie chciałeś mi powiedzieć, a ty?
- Nie przysięgałem na Styks, że spełnię dane tobie słowo, czyż nie? 
- Aha.- Odsunęłam się od niego, zrzuciłam plecak na piasek i zaczęłam płakać. Nico z początku nie wiedział, co robić, po chwili jednak podszedł do mnie powoli i przytulił.
- Hej… Nie płacz… No proszę cię, nie płacz… Nie mogę ci tego powiedzieć.
- Nie możesz czy nie chcesz?!- Na jego twarzy widać było wewnętrzną walkę, w końcu powiedział.
- Nie mogę, ale to dla twojego dobra.
- Obiecałeś!!!- Wyrwałam mu się i zaczęłam uciekać wzdłuż oceanu płacząc i krzycząc żeby mnie zostawił, żeby sobie poszedł, że nie chcę go znać skoro on mi nie ufa. On biegł jednak za mną. Na początku wyprzedzał mnie i próbował zatrzymać, ale wtedy ja mu się wyrywałam i uciekałam dalej. Biegł, więc, po prostu za mną zachowując bezpieczny dystans. Po kilku kilometrach biegu nieustannie płacząc zaczęłam zwalniać, później iść, w końcu padłam z wycieczenia. Wtedy on wziął mnie na ręce i zaniósł do Wielkiego Domu. Położył mnie na łóżku i usiadł obok mnie czuwając. Około godziny dziesiątej obudziły mnie jakieś głosy w korytarzu. Nie bardzo chciało mi się jeszcze wstawać, więc nawet nie otworzyłam oczu. Wsłuchałam się tylko w rozmowę prowadzoną pod moimi drzwiami:
-..... Nie mogę jej przecież tego powiedzieć ledwo uniknąłem kary, kiedy Percy z Mrocznym się o tym dowiedzieli- mówił lekko zdenerwowanym głosem Nico.
- Rozumiem – powiedział Chejron- Z tego, co mówisz wnioskuję, iż Kornelia chce opuścić obóz, a wiesz dobrze, że to mogłoby być dla niej niebezpieczne- No nie, o czym oni w ogóle dyskutują? To chyba nie jest więzienie tylko obóz i nie mam przymusu tutaj zostawać! Wstałam szybko, dopadłam drzwi i otworzyłam je.
- Przepraszam bardzo, ale to chyba ja sama zadecyduje, czy chce opuścić to wariatkowo!
- Masz prawo być zdenerwowana....
- I JESTEM!!!
-..... Ale chciałbym z tobą porozmawiać po śniadaniu o tym wszystkim. Jeśli po naszej rozmowie nadal będziesz chciała nas opuścić nie będę cię zatrzymywał. Zgoda?
- Niech pan przyrzeknie na Styks.
- Ja Chejron przyrzekam na Styks tobie, córko Posejdona, że nie będę cię zatrzymywał, jeśli będziesz chciała opuścić Obóz Herosów.
- Dobrze- zdziwił mnie jego uroczysty ton jednak starałam się tego po sobie nie poznać- W takim razie spotkamy się tutaj po śniadaniu?
- Naturalnie- odpowiedział centaur. Ja wróciłam już trochę spokojniejsza do pokoju, ubrałam się i poszłam do pawilonu jadalnego, gdzie byli już wszyscy pozostali obozowicze. Stolik Posejdona był pusty. Nic dziwnego, bo Percy należy już do kadry i siada przy głównym stole. Po śniadaniu spakowałam się i poszłam na rozmowę z Chejronem: 
- Kornelio zrozum, on nie może ci tego powiedzieć.
- A czemu? Dlaczego nie może?!
- Kiedy ostatnim razem to komuś powiedział, ledwo wybroniliśmy go przed karą od jego ojca.
- To, po co mówił, że mi powie?!
- A tego to ja już nie wiem dziecko.
- Okej. Żegnaj Chejronie, może się jeszcze kiedyś spotkamy...
- Nie będę cię zatrzymywał, bo obiecałem, ale pamiętaj, że Nico naprawdę na tobie zależy.-Jakby mu zależało to by mi powiedział i z takimi oto myślami, poszłam w stronę wyjścia z obozu. Po drodze natknęłam się na syna Hadesa:
- Nela, proszę nie zostaw....
- NIE!!! Idę stąd, nie zatrzymasz mnie!!!- Byłam na niego wściekła. Więc po prostu go minęłam i wyszłam z obozu. Zamówiłam taksówkę i po paru godzinach ciągłego gapienia się w okno, byłam w domu. Kiedy weszłam do domu była pora kolacji zjadłam jakąś kanapkę i poszłam do pokoju zostawiłam rzeczy i poszłam wziąć prysznic, nie wiem ile tam siedziałam, ale pierwsze, co zrobiłam, gdy wyszłam to włożyłam piżamę, rzuciłam się na łóżko i zasnęłam. W środku nocy obudziły nie odgłosy brzmiące jak mlaskanie. Bojąc się, że to jakiś potwór, zeszłam cicho do kuchni. To, co zobaczyłam zwaliło mnie z nóg. Mroczny jadł pączki, które leżały w kuchni:
- MROCZNY?!
- Fo?
- Co ty tu robisz?!
-Malem fem wilnowac, ale te pogcki były takie pussne...
- Co?
- Eh... Miałem cię pilnować, ale te pączki były takie pyszne.... Nie mogłem się powstrzymać....
- Kto ci kazał mnie pilnować?
- Nico... On...On się o ciebie martwi....
- Jakby się martwił to by mi powiedział jak..- Urwałam, bo zauważyłam, że Mroczny coś wie, ale nie chce mi powiedzieć- czekaj! Ty coś ukrywasz! Widzę to … ty wiesz jak on robi ta sztuczkę z szybkim przemieszczaniem się. Powiedz!
-Nie mogę obiecałem mu, że nikomu nie powiem.....
- Mroczny proszę on też mi cos obiecał i nie dotrzymał słowa...
- No dobra on podróżuje cieniem. Ale nie mów mu, że ci powiedziałem. Proszę.
- Dobrze.-Powiedziałam, chociaż nic mi to nie wytłumaczyło. Przytuliłam się do pegaza, a on oparł mi szyje na ramieniu. To jest dziwne znam Mrocznego od przedwczoraj, a czuje, że tylko on mnie nie okłamuje, że jest ze mną szczery, że wie jak ja się czuje i zawsze swoim wariactwem próbuje mi poprawić humor. On jest jak prawdziwy przyjaciel, jest podobny do mojej przyjaciółki, która teraz mieszka bardzo daleko zachowuje się podobnie do niej, mimo, że nie jest ani herosem, ani śmiertelnikiem tylko pegazem....


                                                                                                         Mroczny


    Jak ja się lubię przytulać ale powiem wam najpierw jak się stało że tu jestem

[retrospekcja]
 Idę sobie spokojnie do Wielkiego Domu, a tu nagle  znikąd koło mnie pojawia się Nico 
- Co jest?
– Mroczny możesz coś dla mnie zrobić??? – O nie już się boje
- Co? Ja? Ja tu tylko sprzątam!
- Nie sprzątasz, bo nie masz jak, chyba, że ogonem, w co wątpię, bo jest idealnie czysty!!!!
- Dobra masz mnie, o co chodzi???
- A to, że mój ojciec chce z tobą poważnie porozmawiać nie, nie wiem, o czym i jeszcze pilnuj proszę Neli – jakieś eeeeee... Pół godziny później leciałem do Los Angeles tyle, że tym razem było jasno. Widoki bardzo ciekawe o i nawet jest już cukiernia, a może była tylko nie widziałem? Sam nie wiem ważne, że jest już czuje smak tych pączków mniam.... Ups... Rozmarzyłem się i prawie wleciałem w słup wysokiego napięcia albo wierze telefoniczną nie wiem już przeleciałem obok. Wylądowałem przy wejściu do podziemia dobra muszę coś zaśpiewać... No nie paczczajcie tak na mnie umiem śpiewać, co by tu... WIEM!!! Zaśpiewałem piosenkę Evanescence - Bring Me To Life, a tak właściwie tylko refren, bo reszty nie pamiętam.... Ważne, że wystarczyło i przynajmniej nie fałszowałem jak Percy pod prysznicem. Wszedłem do tunelu i po chwili leciałem już do zamku Hadesa. Nie był taki straszny jak go sobie wyobrażałem, a w środku to już w ogóle nie przypominał strasznego pałacu z mojej głowy. Wisiały tam obrazy i ściany były pomalowane w ciepłych barwach, w sumie to w jednej… czarnej. Całkiem ładnie Persefona ma tu dobry wpływ tyle, że teraz no są wakacje i jej tu nie ma..... O FUCK!!!! Nie ma Persefony, kto mnie przed Hadesem ochroni jak się wkurzy??? Zeusie ratuj swojego ulubionego, nie chwaląc się, pegaza!!! Doczłapałem się do sali tronowej i zobaczyłem pana podziemi, Demeter i Persefonę. Dzięki bogom, że Hades nie jest tu sam. Wpełzłem tam nie pewnie i zobaczyłem, że jest tam jakiś chłopak.
-Witaj Mroczny. - Rzekła Persefona
- Witam Panie, Pana... - Skłoniłem się lekko
- Mroczny.... To jest Marck...-Powiedział pan Hades
-Wielki Mistrz Strażników Ziemi, albo Podziemi jedno i to samo.... - Stwierdziłem, a wszystkim jak na zawołanie szczena opadła – um... czemu wszyscy tak na mnie paczają?
- Skąd ty to wiesz – tym razem odezwał się ów młodzieniec
- J-ja to po prostu... Czuje? - Nic nie poradzę, co się ze mną dzieje głowa mnie boli
- Mroczny, co jeszcze czujesz? - Zapytała Demeter przymknąłem oczy i poczułem jak nawał myśli wszystkich tu zebranych przelatuje przez moją głowę sprawiając mi lekki ból
- że... Że Hades ma ochotę na krwisty stek z polędwicy wołowej z sosem mięsnym i ziemniakami w boczku
- Skąd... Ty … to! - Pan podziemi nie wiedział, co powiedzieć 
- Dobrze..... Mroczny posłuchaj uważnie Strażnicy mają swój domek w obozie w głębi lasu niedaleko twojego ukochanego źródełka, nie mów o tym nikomu i proszę nie dopuść by ktokolwiek się puki, co o tym dowiedział... Dobrze? - Rzekła Persefona
- yy... Tak
- Możesz już odejść – po tych słowach skłoniłem się i odleciałem wyleciałem z Hadesu i poleciałem do willi Korneli.
[koniec retrospekcji]

Kiedy się tak przytulaliśmy wyniuchałem potwora... CHYDRE!!!!!!!! Ona tu idzie jest w ogrodzie i nagle tuż za mną przeleciał ognisty oddech hydry. Kornelia stała zszokowana wiedziałem, że nie wzięła broni z obozu! Stałem przed nią tak jak wtedy, ten sam potwór i prawie ta sama sytuacja i znowu oczywiście świt nawet ta sama godzina, czemu Tyche, czemu ja? Przysięgałem sobie kiedyś, że nie dopuszczę by taka sytuacja jak 9 lat temu się powtórzyła, ale najwyraźniej nie będzie mi to dane.

[retrospekcja]
To było rok zanim Percy przybył do obozu (wtedy jeszcze Luck mnie nie porwał ) Erza walczyła z hydrą, a ja razem z nią miałem wtedy jakiś 1 rok, czyli licząc na końskie 3. Starałem się jak mogłem, ale nic nie mogliśmy zrobić, miecz Er spadł do kanionu nie odwracalnie, hydra kłapnęła zębami prawie odgryzając jej rękę. Patrzyła na nas tymi swoimi czarnymi jak węgiel oczami, staliśmy już na krawędzi, nie było ratunku. Potwór za zioną ogniem, a dziewczyna chcąc mnie chronić zasłoniła mnie swoim ciałem, wtedy na głowę potwora spadło drzewo miażdżąc go nie wiedziałem, co się stało, aż nie zobaczyłem. Erzy leżącej przy moich nogach poważnie poparzonej ośmiolatka uratowała mnie, a to ja powinienem ją, znałem ją od moich narodzin, kochałem, była dla mnie jak siostra, kiedy skapnąłem się, co się stało, wrzuciłem ją na mój grzbiet i poleciałem do obozu. Opowiedziałem Chejronowi, co się stało, dzieciaki Apolla zaczęły ją leczyć i wyleczyły wyglądała jak nowa, ale pod koniec wakacji oznajmiła mi, że jej śmiertelny ojciec zabiera ją do Europy do Polski. Czyli tam gdzie ja nie mogę się dostać. Odebrał mi ją tak po prostu, bo dowiedział się o tym, że jedna misja poszła nie tak, a od kogo? Od Drew, nie nawiedziły się te dwie, a potem, potem zostało mi tylko tęsknić za jedyną córką Artemis
[koniec retrospekcji]

-NIE! TO SIĘ NIE POWTÓRZY!!!! - Krzyknąłem do potwora teraz już nie jestem źrebakiem nie boje się, pomszczę Erze choćbym miał zginąć! Zaatakowałem potwora, kopałem go, atakowałem z powietrza dobrze mi szło, ale potwór odepchną mnie na bok, uderzyłem o kamień stojący przy rzece w ogrodzie Neli łamiąc skrzydło. Słyszę już tylko jak ona krzyczy coś, przed oczami mam czarne plamy. Czuje, że ktoś tu jeszcze jest Nico tak to on, uratował córę Posejdona. Przeprasza ją, błaga przebaczenie, ale ona go nie słucha tylko biegnie do mnie.
- Mroczny!!! - Krzyknęła przerażona 
- Słucham?
- Jesteś cały? - Zapytał syn Hadesa
- A wyglądam jakbym był cały?- Opowiedziałem pytaniem na pytanie. Słyszałem ich myśli martwili się o mnie, bali się, że zginie. Kornelia uklęknęła przy mnie nie ważne, że w wodzie nie ważne, że moje skrzydło krwawiło, ona mnie przytuliła i wtedy stało się coś niesamowitego, poczułem jak woda płynie po mnie aż do mojej rany lecząc ją. Ona, to morsko oka dziewczyna to zrobiła, wyleczyła mnie.
- Jak ja to?
- Jesteś córką Posejdona, możesz tak robić... Wróć do obozu! - Powiedziałem
- Mroczny? Dlaczego ty się na nią rzuciłeś??? - Zapytał Nico
- Bo tak... 
- Bo tak. To nie jest odpowiedź – powiedziała Nela
- … J-ja nie chce o tym mówić....... To wracasz do obozu? - Próbowałem to powiedzieć spokojnie, ale nie mogłem ukryć tego, że w moim głosie jest strach, o nią, błaganie i rozpacz po przykrym wspomnieniu sprzed dziewięciu lat nie umiałem tego ukryć, byłem gotowy się rozpłakać, zabić się byle by wróciła, na szczęście nie musiałem robić żadnej z tych rzeczy.
- Dobrze Mroczny... Wrócę do obozu- powiedziała nie pewnie. Wstałem. Wsiadła na mój grzbiet... Syn Hadesa rozpłyną się w powietrzu, a ja z Kornelią na grzbiecie poleciałem do obozu Herosów. Na miejscu Nela musiała porozmawiać z Chejronem nie wiem, o czym poleciałem nad źródełko. Pamiętam czasy, kiedy przesiadywałem tu z Erzą jeszcze, jako źrebię to ona znalazła to miejsce, to tu nauczyła się rozumieć moją mowę. Na samo wspomnienie czerwonowłosej chciało mi się płakać. Miałem ochotę polecieć do Polski mieć wszystko gdzieś, ale nie mogłem ona by nie chciałem żebym zostawiał przyjaciół samych. Obiecywała mi, że kiedyś wróci i już nigdy mnie nie zostawi. Mam nadzieje, że spełni obietnice mi daną. Tak strasznie za nią tęsknie. Z moich oczu samowolnie popłynęły dwie samotne łzy. Nela, ona... Ona tak strasznie przypomina mi Erze i to nie z wygładu, ani z charakteru tak po prostu, one obie są tak niesamowite... W tym momencie usłyszałem, że ktoś się do mnie zbliża odwróciłem się i zobaczyłem Marck‘a. Co on tu robi?! A no fakt strażnicy mają chatę w tym lesie!
- Hej Mroczny!-krzykną czarnowłosy
- Hej Marck.
- Co tam?
- Wszystko gra.
- No właśnie widzę, jesteś załamany
- Skąd ty to...
- Widać po oczach! No ja muszę iść cześć do zobaczenia – powiedział strażnik i odszedł
- papa – naprawdę aż tak widać, że cierpię? Nie nie mogę się rozklejać. Dla Erzy! Dla Neli! Dla Obozu! Musze być twardy, muszę znów myśleć do przodu, ale... ale nie dam rady ten obraz płaczącej Er, mówiącej przez łzy, że wróci on nigdy nie opuści mojej głowy. Choćbym nie wiem jak się starał... Z takimi myślami tuptusiuje pod płacząca wierzbę, przy źródełku i mimo, że jest dzień zasypiam.

5 komentarzy:

  1. Świetny!
    Piszecie bardzo fajnego bloga!
    Nie moge sie doczekać kolejnego super-rozdzialu
    <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3
    Pozdrawiam i życzę weny!!!!
    ~Heroska

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdziały są świetne, teksty Mrocznego rozwalają system XD A ta Erza czy jak jej tam, co córką Artemidy? Bo tak średnio zrozumiałam ;) Jeśli masz ochotę, zapraszam do mnie ;* http://sohardtobeahereo.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jest córka Artemidy ale ja mam w tym swoj pewien plan :)

      Usuń
  3. No wiec tak. Wszystko ciekawe tylko jest jeden problem :( są błędy, ale to przeciez naturalne. Ja tylko mówię. Warto użyć worda z funkcją sprawdzania ortografii :)
    I za mało akcji z tym marckiem po prostu ciupinke za szybko :( ale ogolnie blog bardzo mi sie podoba. Szkoda tyljo, ze mroczny i glonomozdzek nie sa jak w ksiazce.
    Ogolnie opowiadanie jest super. Strasznie mi sie podoba. Koniecznie polece je u siebie w poscie :)
    Przy okazji razem z przyjaciolka zaprazam tutaj:
    Kitty-i-dzerrka.blogspot. com
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń