______________________________________________________________________________
Mroczny
Biegun w brew pozorom jest
wspaniałym miejscem, dużo białego, czystego, puchatego śniegu,
gdzieniegdzie biegają pingwiny, które według Amelii są całkiem
słodkie. Niebo także jest niesamowite, takie piękne i pełne
gwiazd. Lataliśmy tak przez kilka dobrych godzin, córka Hekate za
pomocą magii sprawiała, że śnieg tworzył w okół nas różne
kształty np. Galopujące konie, szybujące ptaki, postacie
przypominające naszych przyjaciół. Percy chyba będzie zazdrosny,
bo mimo, że śnieg jest wodą to on nie umie nad nią panować,
biedaczek tak bardzo się stara. Nagle Ama się ożywiła.
- Mroczny spójrz w górę! - krzyknęła. Podniosłem oczy ku niebu i zobaczyłem zorzę polarną i to nie taką jaką wywołuje Nord zwołując strażników. Zobaczyliśmy taką prawdziwą, wyglądało to jakby ktoś zaczarował wielobarwną zmieniającą kolory tkaninę i sprawiał by "tańczyła" na niebie. Podleciałem w górę i znaleźliśmy się między światłami zorzy. - To jest takie piękne... - szepnęła oczarowana dziewczyna.
- To prawda, umiałabyś zaczarować jakiś materiał, żeby tak robił? W senie zmieniał kolory itp.? - spytałem
- Hymm... Kiedyś widziałam takie zaklęcie, jak chcesz to mogę je spróbować znaleźć... - Skinąłem głowową na tak i dalej patrzyliśmy na ten piękny widok. Gdzieś pod nami na to samo patrzyło kilka lodowych olbrzymów. Choć z góry wydawali się malutcy, to z
doświadczenia
wiem, że byli naprawdę ogromni i niebezpieczni. Oczarowani tym
widokiem zdawali się nie zwracać na nas większej uwagi, gdy nagle
pod nami przemkną ciemny kształt. Zacząłem się rozglądać w
poszukiwaniu tego czegoś, co chwilę później okazało się Czkawką
i Szczerbatym.- Mroczny spójrz w górę! - krzyknęła. Podniosłem oczy ku niebu i zobaczyłem zorzę polarną i to nie taką jaką wywołuje Nord zwołując strażników. Zobaczyliśmy taką prawdziwą, wyglądało to jakby ktoś zaczarował wielobarwną zmieniającą kolory tkaninę i sprawiał by "tańczyła" na niebie. Podleciałem w górę i znaleźliśmy się między światłami zorzy. - To jest takie piękne... - szepnęła oczarowana dziewczyna.
- To prawda, umiałabyś zaczarować jakiś materiał, żeby tak robił? W senie zmieniał kolory itp.? - spytałem
- Hymm... Kiedyś widziałam takie zaklęcie, jak chcesz to mogę je spróbować znaleźć... - Skinąłem głowową na tak i dalej patrzyliśmy na ten piękny widok. Gdzieś pod nami na to samo patrzyło kilka lodowych olbrzymów. Choć z góry wydawali się malutcy, to z
-Piękne prawda? - powiedział chłopak. Córka bogini magii odwróciła głowę w stronę chłopaka i skinęła głową. - Wydawałaś mi się bardziej rozmowna. - stwierdził
- Normanie ona dużo mówi, ale jak nie wie co powiedzieć to się nie odzywa. Bo jak się odezwie to zaczyna gadać jakby ją ktoś nakręcił. - Powiedziałem. Amelia klepnęła mnie lekko w głowę na znak sprzeciwu. Dziewczyna zwróciła się w stronę wikinga.
- Pochodzisz z Berg, prawda? - spytała najwyraźniej zaciekawiona
- Tak, skąd to wiesz? - odpowiedział zszokowany wiedzą Ami na jego temat
- Zaklęcie czytania w myślach... Nic specjalnego...
- Nic specjalnego?! Umiesz czytać w myślach! Pomyśl jakie to możliwości! Mogłabyś sprawdzić plany Mroka nie włamując się do jego kryjówki! - wykrzykną podekscytowany
- Nie, to nie do końca tak działa. Jestem w stanie czytać myśli wszystkich w okół mnie w promieniu około kilometra maksimum, nie więcej. Nie mogę tez zbyt długo "siedzieć" w czyjejś głowie, bo moje uczucia, emocje i myśli, zaczną się mieszać z myślami tej osoby. - odpowiedziała, bardzo poważnie.
- Aha... Szkoda ale może jakby wzmocnić to zaklęcie to by... Umiesz wzmocnić to zaklęcie – Mimo, że nie widziałem Amelii wiedziałem, że zagryzła wargę. Zawsze unikała tematu wzmacniania tego zaklęcia. Nigdy nie chciała odpowiedzieć na to pytanie ale się przełamała i powiedziała:
- Umiem... Sęk w tym, że mimo, iż posiadam największe zasoby mocy wśród dzieci Hekate, to jest kilka zaklęć takich, które jeśli spróbuje wzmocnić, to one tak jakby pożrą zbyt dużą ilość mojej mocy i mogę nawet zginąć. Czytanie myśli jest jednym z tych kilku zaklęć i tak jest dość potężne. Jeżeli jednak zwiększę je to spotkam się oko w oko z Tanatosem... - po tych słowach zapadło bardzo niewygodne milczenie, nikt nie wiedział co powiedzieć. Lataliśmy, więc tak sobie w czwórkę bez celu nad biegunem. Zorza powoli zaczęła znikać. Nie wiedziałem ile czasu tak lataliśmy ale na pewno dłużej niż zamierzaliśmy. Nagle poczułem głód.
- Może wrócimy do bazy i coś zjemy jestem głodny. - rzekłem z nadzieją
- Pewnie, czemu by nie. Co wy na to? - powiedziała Ama
- Dobra, ja też jestem głodny. - odpowiedział młody wiking i polecieliśmy w kierunku domu Norda. O dziwo zdążyliśmy na kolacje. Wszyscy siedzieli przy stole, gdy wbiegliśmy do jadalni. Od razu wzrok wszystkich zwrócił się na nas.
- Spóźniliście się – rzekł Mikołaj – gdzie byliście?
- Lataliśmy i wydzielimy zorze polarną. - odpowiedziała Ami. Jack już miał powiedzieć jakąś uszczypliwą uwagę (która zapewne wkurzyła by Amele) ale spotkał się z spojrzeniem Nico, które mówiło "Wkurzanie jej to moja działka, więc milcz!". W sumie to zauważyłem, że od kiedy jesteśmy na biegunie, ani razu się jeszcze nie pokłócili. Co było dziwne, przy kolacji wszyscy gawędzili między sobą Amelia opowiadała reszcie herosów o zorzy i o całej reszcie. Jack próbował podrywać Else, a ja stwierdziłem, że skoro już zjadłem większą cześć ciastek to polecę do stajni i tak też zrobiłem. Pod koniec dnia pogadałem jeszcze z Max'em, Svenem i Angusem, a potem już wszyscy poszli spać. Miałem taki piękny sen o pączkach śniło mi się, że idę przez pola zrobione z waty cukrowej, a drzewa są z pączków, a woda to mus czekoladowy ale mój sen nie mógł niestety trwać wiecznie, bo się obudziłem w środku nocy i chwilę później znowu zasnąłem.
Amelia
Rano obudziły mnie
promienie wpadającego przez okno słońca, spojrzałam na zegarek i
okazało się że jest dopiero 4:00 nad ranem. Wstałam więc,
wykąpałam się, ubrałam i usiadłam na łóżku. Wyciągnęłam
moją księgę magii i zaczęłam czytać. Nagle do mojego pokoju
ktoś zapukał.
- Proszę – Odpowiedziałam cicho. Do pomieszczenia wszedł Nico widać było, że nie spał za dobrze. - O cześć co cię tu sprowadza? - spytałam
- Hej... Ja chciałem się zapytać, czy pomożesz mi proszę skontaktować się z obozem. - Chciałam palnąć tekst typu "A co stęskniłeś się za domem" ale powstrzymałam się widząc jego błagalne spojrzenie.
- Spoko, nie ma problemu. Też mam ochotę pogadać z Nelą. - zmieszał się najwyraźniej zdziwiony moją reakcją, a ja tylko wyciągnęłam pryzmat i stworzyłam tęcze.
- Dzięki – z kieszeni wyciągną drachmę i wrzucił ją w tęcze wypowiadając słowa: "O Iris bogini tęczy, spełnij proszę moją prośbę i pokarz mi Kornelię w obozie herosów." I chwilę później w tęczy pojawił się obraz naszego kochanego centaura i córki Posejdona.
- Hej! - krzyknęliśmy Nela aż podskoczyła z zaskoczenia
- Cześć! Gdzie wy jesteście? - spytała
- Na biegunie, więcej nie możemy ci wyjawić... Ktoś idzie musimy już kończyć. - i rozmowa się zakończyła, a do pokoju weszła Zębowa Wróżka, z informacją o naradzie. Kilka dni po naradzie wyruszyliśmy do zamku w Arendell podzieliliśmy się na grupy. Z czego moja podzieliła się na kolejne dwie. Część poszła do lochów szukać Meridy, a druga część zakatowała zamek. Szturm na zamek był udany tyle, że Anny nie znaleźliśmy, a mnie porwał, któryś z sługusów Mroka według, którego byłam daleko od Arendell. Zamkną mnie w celi przykutą do ściany, pomieszczenie pachniało stęchlizną i grzybem z sufitu kapała woda, stalowe łańcuchy zaczarowane były w ten sposób, że nie mogłam wezwać magii na pomoc. Jedzenie chyba nie muszę dokładnie opisywać jak smakowało jedno słowo wystarczy: OCHYDA!!!! Siedziałam tam kilka dni codziennie ktoś przychodził i biczował mnie ciachał nożem, a ja nie mogłam się bronić, było tak do czasu, aż ten sługus przyszedł po mnie by Mrok mógł mnie zabić. Na egzekucje nigdy nie dotarłam, a dlaczego? Cóż, gdy tylko wyprowadzili mnie na świeże powietrze uciekłam. Biegłam przez las jak oszalała, gdy na kogoś wpadłam, chciałam zaatakować ale 1. Nie miałam siły i byłam ranna. 2. Osoba była przyjacielem, tak jakby 3. Tą osobą okazał się Nico 3. Punkty 2 i 3 nie oznaczają, że go lubię.
Po raz pierwszy w życiu cieszyłam się, że go widzę. Pomógł mi opatrzyć rany i przeniósł cieniem do siedziby Norda, gdzie mogłam się uleczyć do końca, gdy wróciliśmy Anna z Elsą już były na miejscu. Królowa co prawda nieprzytomna ale żywa. Kila dni później przyszedł czas pożegnania i powrotu do obozu. Na miejscu przywitała nas Nela każdego po kolei uściskała zaczynając od swojego brata ,potem Annabeth, następnie mnie i Mrocznego (swoja drogą tak mocno przytulała, że prawie się udusiłam) na Nico (który dostał buziaka) kończąc. Gdy Ann i Percy już poszli zaczęła się rozmowa:
- Tęskniłam za wami strasznie! Co wy sobie wo gule myślicie, że możecie tak znikać bez ostrzegania mnie, a co jakby wam się coś stało, albo...-nie zdążyła dokończyć bo Mroczny jej przerwał
- Ważne, że żyjemy i ważne, że jestem głody loty na samolocie wzmagają apetyt. - wszyscy zaczęli się śmiać i poszliśmy na obiad, olaliśmy obozowe zasady i wszyscy usiedliśmy przy stoliku Posejdona, by opowiedzieć naszej przyjaciółce co się działo. Jak się później od jeszcze od Chejrona dowiedziałam niebawem będzie bal na zakończenie lata.
- Proszę – Odpowiedziałam cicho. Do pomieszczenia wszedł Nico widać było, że nie spał za dobrze. - O cześć co cię tu sprowadza? - spytałam
- Hej... Ja chciałem się zapytać, czy pomożesz mi proszę skontaktować się z obozem. - Chciałam palnąć tekst typu "A co stęskniłeś się za domem" ale powstrzymałam się widząc jego błagalne spojrzenie.
- Spoko, nie ma problemu. Też mam ochotę pogadać z Nelą. - zmieszał się najwyraźniej zdziwiony moją reakcją, a ja tylko wyciągnęłam pryzmat i stworzyłam tęcze.
- Dzięki – z kieszeni wyciągną drachmę i wrzucił ją w tęcze wypowiadając słowa: "O Iris bogini tęczy, spełnij proszę moją prośbę i pokarz mi Kornelię w obozie herosów." I chwilę później w tęczy pojawił się obraz naszego kochanego centaura i córki Posejdona.
- Hej! - krzyknęliśmy Nela aż podskoczyła z zaskoczenia
- Cześć! Gdzie wy jesteście? - spytała
- Na biegunie, więcej nie możemy ci wyjawić... Ktoś idzie musimy już kończyć. - i rozmowa się zakończyła, a do pokoju weszła Zębowa Wróżka, z informacją o naradzie. Kilka dni po naradzie wyruszyliśmy do zamku w Arendell podzieliliśmy się na grupy. Z czego moja podzieliła się na kolejne dwie. Część poszła do lochów szukać Meridy, a druga część zakatowała zamek. Szturm na zamek był udany tyle, że Anny nie znaleźliśmy, a mnie porwał, któryś z sługusów Mroka według, którego byłam daleko od Arendell. Zamkną mnie w celi przykutą do ściany, pomieszczenie pachniało stęchlizną i grzybem z sufitu kapała woda, stalowe łańcuchy zaczarowane były w ten sposób, że nie mogłam wezwać magii na pomoc. Jedzenie chyba nie muszę dokładnie opisywać jak smakowało jedno słowo wystarczy: OCHYDA!!!! Siedziałam tam kilka dni codziennie ktoś przychodził i biczował mnie ciachał nożem, a ja nie mogłam się bronić, było tak do czasu, aż ten sługus przyszedł po mnie by Mrok mógł mnie zabić. Na egzekucje nigdy nie dotarłam, a dlaczego? Cóż, gdy tylko wyprowadzili mnie na świeże powietrze uciekłam. Biegłam przez las jak oszalała, gdy na kogoś wpadłam, chciałam zaatakować ale 1. Nie miałam siły i byłam ranna. 2. Osoba była przyjacielem, tak jakby 3. Tą osobą okazał się Nico 3. Punkty 2 i 3 nie oznaczają, że go lubię.
Po raz pierwszy w życiu cieszyłam się, że go widzę. Pomógł mi opatrzyć rany i przeniósł cieniem do siedziby Norda, gdzie mogłam się uleczyć do końca, gdy wróciliśmy Anna z Elsą już były na miejscu. Królowa co prawda nieprzytomna ale żywa. Kila dni później przyszedł czas pożegnania i powrotu do obozu. Na miejscu przywitała nas Nela każdego po kolei uściskała zaczynając od swojego brata ,potem Annabeth, następnie mnie i Mrocznego (swoja drogą tak mocno przytulała, że prawie się udusiłam) na Nico (który dostał buziaka) kończąc. Gdy Ann i Percy już poszli zaczęła się rozmowa:
- Tęskniłam za wami strasznie! Co wy sobie wo gule myślicie, że możecie tak znikać bez ostrzegania mnie, a co jakby wam się coś stało, albo...-nie zdążyła dokończyć bo Mroczny jej przerwał
- Ważne, że żyjemy i ważne, że jestem głody loty na samolocie wzmagają apetyt. - wszyscy zaczęli się śmiać i poszliśmy na obiad, olaliśmy obozowe zasady i wszyscy usiedliśmy przy stoliku Posejdona, by opowiedzieć naszej przyjaciółce co się działo. Jak się później od jeszcze od Chejrona dowiedziałam niebawem będzie bal na zakończenie lata.
Z niecierpliwością czekam na nexta! Życzę weny ;)
OdpowiedzUsuńa ja z niecierpliwością czekam aż ta tortura się skończy! czy możecie przestać łączyć disney'a z fanfikiem PJ? byłabym wdzięczna :) no i czekam na powrót Kornelii :) mam nadzieję na jakąś fajną misję posejdonowej córki xd
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń