Zeus zabrania!!!grzmot.ogg

Muahahahahaha xDD

Muahahahahaha xDD

niedziela, 28 grudnia 2014

Rozdział Świąteczny

Oto spóźniony rozdział świąteczny. Wybaczcie, że jest dopiero teraz, ale miałam drobne problemy rodzinne.
___________________________________________________________________

AMELIA

- Przynieście mi kanapkę ze śniadania... - mruknęłam w półśnie, kiedy ktoś próbował mnie obudzić. Sorki ale miałam super sen i nie mam zamiaru się z niego wybudzać. Może kiedyś wam powiem.
- Amy! Amelia! - ktoś krzyczał, ale to był odległe krzyki. Nie był to też głos, a w sumie głosy, nikogo z mojego rodzeństwa.
-...taką z galaretką.
- NOSZ DO JASNEJ CIASNEJ AMELIO EVANS WSTAWAJ! - wydarł się jeden z głosów
- Ale ty wiesz, że ona ma drugie imię, co nie? - powiedział ten drugi ktoś.
- Tak wiem, ale wiem też, że nie przepada za tym, gdy mówi się jej pełnie imię i nazwisko.
- W sumie fakt. - Zaczęłam się w sumie zastanawiać kto to, no bo w końcu moje rodzeństwo zazwyczaj budzi się dłuuuugo po mnie. - Amy wstawaj list do nas przyszedł od mamy Kornelii.
- yhym. - mruknęłam przewracając się na drugi bok.

- Cóż najwyraźniej trzeba to zrobić inaczej. - rzekła jedna z osób, po chwili dało się słyszeć otwieranie okna, potem ponowne jego zamknięcie, a następnie ktoś mi wrzucił pod koszulkę kulkę śniegu!
- Aaa! Zimne! - wyskoczyłam z łóżka jak poparzona, przy okazji dając z sierpowego temu kto to zrobił.
- Ała! Kobieto, ale ty masz mocny cios! - krzykną Marck (?!) masując policzek. Tak ogólnie to co on wo gule robi u mnie w pokoju?! Mroczny z kolei próbował powstrzymać śmiech.
- Wybacz, ale tak to jest kiedy się mnie budzi tym sposobem. - powiedziałam wyczarowałam szybko woreczek z lodem i przyłożyłam mu go do policzka. - Do wesela się zagoi... chyba. - dodałam i weszłam do łazienki. Szybko się ogarnęłam, następnie wróciłam do pokoju i usiadłam na łóżku koło strażnika.
- Dobra teraz mi powiedzcie, czemu mnie obudziliście o... - spojrzałam na zegarek - ...wpół do czwartej nad ranem?! Obyście mieli dobre alibi i prawnika.
- Od czego by tu zacząć... - powiedział Marck
- Najlepiej od początku. - odpowiedziałam
- No więc urodziłem się...
- Nie od tego początku!
- Aaa... Wyrażaj się precyzyjniej - przewróciłam oczami - A więc tak przyszedł do nas tu zebranych list od mamy Kornelii i ona zaprasza nas od 23 grudnia do 6 stycznia do Los Angeles i w sumie to musielibyśmy dzisiaj wylecieć bo jest dwudziesty trzeci. Chejron wie.
- Ok no to ja się tylko spakuje i lecimy.

Marck

Miałem nadzieje, że spakuje się szybko i zadziwiła mnie. Po kwadransie była gotowa do wyjścia. Zostawiła jeszcze tylko informacje rodzeństwu, zjedliśmy ciepłe śniadanie i wylecieliśmy. Lot był dosyć długi, ale za to widoki przepiękne niestety ciężko jest podziwiać krajobraz kiedy zamarzasz na śmierć.
- Z-zimno - powiedziała cicho Amy, która siedziała za mną na Mrocznym.
- Racja. - naprawdę można było zamarznąć, a to że lecieliśmy nie pomagało przerzuciłem ją przedednie, jakimś cudem i siedziała teraz przodem do mnie. Zrobiło mi się nagle zimno w plecy. Spojrzałem na córkę Hekate miała czerwone policzki i nos do tego jeszcze się trzęsła z zimna.
- Rany ty chyba zaraz zmienisz się w sopel. - powiedziałem, coś tam odmruknęła, ale nie usłyszałem bo jej usta zakrywał szalik. Przytuliłem ją do siebie, mi też przy okazji zrobiło się cieplej. Ej! Nie myślcie sobie teraz! Nela by mnie zamordowała, gdybym pozwolił jej zamarznąć, a chce sobie jeszcze pożyć, a poza tym to moja najlepsza przyjaciółka i nie darowałbym sobie, gdyby mi tu padła z zimna. Pół godziny lotu później byliśmy pod domem Neli, akurat dochodziła ósma trzydzieści. Otworzyła nam mama córki Posejdona i wpuściła do środka, o dziwo Mroczny się zmieścił ze spokojem.
- Dzień dobry. - przywitaliśmy się
- Witajcie więc to wy jesteście przyjaciółmi Kornelii z obozu?
- Tak. Miło nam panią poznać. - akurat do salonu wszedł Nico. Jak nas zobaczył prawie spadł ze schodów.
- Cześć Nico! - powiedziałem
- Hejo! - krzykną Mroczny
- Elo Gburku! -przywitała się Amy
- Hej. Dobrze was widzieć... no powiedzmy, że wszystkich.
- Nawzajem. - powiedziała córka Hekate i pokazała mu język. Znów zaczynają.
- Co się dzieje? - zapytała córka Posejdona pojawiając się na schodach.

Kornelia

Kiedy tylko zobaczyłam moich przyjaciół z obozu mowę mi odjęło zbiegłam po schodach i przytuliłam wszystkich najdłużej to chyba przytulałam się z Amy.
- Tak strasznie za wami tęskniłam! - krzyknęłam
- My za tobą też. - odpowiedział mi Mroczny
- Powiem ci jedno, znowu się zaczyna wzajemne szerzenie nienawiści między sama wiesz kim. (xDD) - poinformował mnie Marck
- Serio? Nie może chodziarz przez dwa tygodnie wytrzymać bez bicia się i kłócenia?
- Nasz rekord to cztery miesiące. - powiedział Nico
- Bo przez cztery miesiące się nie widzieliście!
- Ej! Rekord to rekord. Mam racje Nico? - stwierdziła Amy, chłopak tylko przytakną i o dziwo przybili żółwika. (Magia Świąt xDD) Przez cały dzień gadaliśmy i opowiadaliśmy sobie co działo się przez te cztery miesiące. Oczywiście nie obyło się bez kłótni Nico i Amelii, ale oni są niestety chyba niereformowalni. Poszliśmy spać dopiero około drugiej w nocy.
   Następnego dnia obudziłam się około dziewiątej trzydzieści i spałabym w sumie dłużej ale do mojego pokoju wpadł Mroczny z pączkiem w pysku.
- Co ty tu robisz?!- zadałam pytanie
- Na dewno neje łotwam fsel pled walicja. - powiedział przeżuwając pączka
- Co?
- Powiedziałem, że na pewno nie chowam się przed policją.
- Dobra co zrobiłeś znowu?
- Pamiętasz jak ci kiedyś mówiłem, że planuje napad na cukiernie czy tam wytwórnie pączków i musu czekoladowego?
- Tak.
- No to razem z Amy zrealizowaliśmy ten plan jakieś cztery godziny temu i właśnie teraz skończyliśmy wyładowywać jedzenie w wolnym pustym pokoju. - uśmiechną się po swojemu
- AMELIA!!! - zawołałam ta po chwili wparowała do mojego pokoju
- Słucham?
- Napadliście rano na cukiernie?- zapytałam
- Tak, a co?
- Ale wiesz, że to nielegalne?
- Tak, a co?
- Dlaczego mówisz jak Olaf z "Krainy Lodu"?
- Bo tak, a co?
- Zabraliście wszystkie pączki i cały mus?
- Nie, tylko trzy-czwarte. A tak z innej beczki wesołych świąt!
- Nawzajem, ale my przecież nie obchodzimy świąt. - powiedziałam lekko skołowana
- Co z tego? - zapytała - prezenty i tak będą!
- Co racja to racja. - wtrącił się Mroczny

Mroczny

Przy śniadaniu nic się specjalnie nie działo ale mama Szefowej genialnie gotuje, pyszności mógłbym tu wsunie zamieszkać gdyby mi tak codziennie gotowano. Kiedy już wszyscy się najedli wyszliśmy przed dom, Amy wyczarowała śnieg i zaczęła się wojna na śnieżki, dziewczyny na chłopaków, skończyło się tym, że wpadli do dziury i trzeba było ich wyciągać, a w drodze powrotnej jak to określa córka Hekate "te szare masy", czyli chłopacy zostali z tyłu i robili Aniołki na śniegu! Amela się po nich wróciła i zaciągnęła ich do domu za uszy.
- Ała! Amy!
- To boli!
- Puszczaj!
- Nosz πόρνη Amy! - wydarli się naraz gdy ich wreszcie puściła pod domem.
- Słownictwo panowie słownictwo jesteśmy w mieście, wypada się zachowywać. - powiedziałem udając głos czyjś tam (xDD)
- Ale ona się znęca! - krzykną Nico
- Przecież jeszcze ani razu was dzisiaj nie uderzyłam, nie rzuciłam w was niczym, po za śnieżką i nie przybiłam do ściany ani razu. - odpowiedziała mu Amelia urażonym tonem. Potem weszliśmy do domu  szybko się przebrali w suche ciuchy i nim się obejrzeliśmy nastał wieczór i PREZENTY! Dostałem super nauszniki. Amy nową księgę zaklęć (nie wiem skąd mama Neli wo gule to wytrzasnęła O.o) , Marck i Nico nowe zbroje, szefowa nowy łuk i coś tam jeszcze. Następnie było JEDZENIE!!! DUŻO JEDZENIA!!! A potem to się zaczęło:


Nico

Przysięgam, że zmorduje Amy, Marck'a i Mrocznego musieli powiesić te jemiołę po prostu musieli!
Moje szczęście jest takie, że stanąłem pod nią z Nelą i nie mogliśmy spod niej wyjść bo Amelia ją tak zaczarowała, że wyjdzie się dopiero po pocałunku. To było trochę bardzo niezręczne i dziwne, ale co zrobić, przyciągnąłem do siebie córkę Posejdona i pocałowałem w usta. Zaczęły się wiwaty ze strony naszych znajomych. W ramach zemsty postanowiliśmy wepchnąć pod jemiołę Marcka i Wredotę zajęło nam to około cztery godziny ale w końcu się udało i to w sumie przypadkiem. Goniliśmy ich po całym domu, ( po drodze oni jeszcze kilka razy nas wepchnęli pod tą roślinę, więc jeszcze kilka razy się pocałowałem z Nelą, ale mniejsza o to) aż w końcu kiedy już mięliśmy się poddać po prostu potknęli się o dywan i wpadli pod jemiołę.
- No dalej czekamy. - powiedziała Nela, na ich (nie)szczęście nie było anty zaklęcia na zaczarowaną jemiołę, córka Hekate mogła to lepiej przemyśleć.
- A która godzina? - zapytała Amy
- Za pół godziny dwudziesta trzecia, a po co ci ta wiadomość?- zapytałem
- No bo to zaklęcia działa tylko przez dobę no, a ona rzuciła je o północy. - wytłumaczył Mroczny
- Aha.
- To czekamy czy... - nie dokończyła córka Hekate bo strażnik ją pocałował, była w niezłym szoku. Wyszli z pod jemioły niezbyt zadowoleni i znowu zaczęliśmy się ganiać po całym domu.

1 komentarz:

  1. Nominuję cię/was do Liebster Blog Avard!!!!! Więcej u mnie, a właściwie u nas: http://siostryswiatla.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń